Drogi Przyjacielu,
Nie znam Cię, ale skoro tutaj trafiłeś, czuję, że moglibyśmy się zaprzyjaźnić.
Ewidentnie sukces nie przesłania Ci wartości i bliskich. To dobry fundament. Właściwie to niezbędny fundament, bez którego biznes (i często życie) rozsypie Ci się, gdy już sukces osiągniesz.
Bo widzisz. Gdy pcha Cię pragnienie sukcesu, to można budować go na czymkolwiek - nawet bez fundamentu. Twoja pasja może pokonać wszelkie przeciwności.
Problem pojawia się, gdy już osiągniesz coś dzisiaj wymarzonego i postanowisz na chwilę odpocząć. Wtedy Twój biznes zbudowany bez fundamentu runie Ci na głowę - albo zrozumiesz, że po drodze straciłeś bezpowrotnie rzeczy najważniejsze. Albo rynek dostrzeże, że ten Twój sukces to wydmuszka i konkurencja, tylko czekająca na Twoje potknięcie, od razu zaatakuje.
Budowanie biznesu bez wartości jest możliwe, ale wymaga nieprzerwanego parcia do przodu i zostawiania za sobą wszystkiego, co wprost nie pomaga w osiągnięciu sukcesu - dzieci, żony, znajomych, wartości, hobby. Gdyby tak nie było, ludzie ekstremalnie bogaci ciągle by się nie rozwodzili.
Powiem Ci, dlaczego ja zacząłem robić biznes i dlaczego (kilka lat później!) zacząłem dążyć do dużych pieniędzy. Może pomoże Ci to odpowiedzieć sobie dlaczego Ty chcesz dużo zarabiać i dostrzec braki w Twoim myśleniu.
Pieniądze i szacunek...
Gdy w wieku 17 lat stworzyłem CzasNaE-Biznes, nie myślałem o zarabianiu w ten sposób pieniędzy. Najpierw po prostu chciałem DAć COś OD SIEBIE ludziom. Potem zauważyłem, że ludzie to cenią. Polubiłem więc fakt bycia WARTOśCIOWYM w oczach wielu często starszych ludzi. Do głowy mi nie przyszło, że na czymś takim da się zarabiać pieniądze - to był rok 2000 - nie było "influencerów", nie było YouTUBE, czy nawet Google AdSense.
Bardziej od pieniędzy fascynowała mnie taka wizja: Być cenionym wśród pewnej zamkniętej grupy ludzi za realną pomoc, którą dla niej świadczę. Nie chciałem być celebrytą, bo celebryta oddaje swoją prywatność za sławę.
Być może chcesz zarabiać dużo pieniędzy, bo chcesz aby ludzie Cię poważali i cenili. Ale jeśli ludzie cenią Cię za pieniądze, które posiadasz, to tak naprawdę Tobą gardzą. Tracisz pieniądze, tracisz ich szacunek - bo nie szanowali Ciebie, ale Twoje pieniądze.
Ja chciałem być dla ludzi WAżNY za to, że dzięki mojej pomocy mogli mieć lepszy biznes i życie. Dlatego zacząłem pomagać... co później okazało się niezwykle skutecznym i absurdalnie trwałym marketingiem eksperckim. Po blisko 20 latach nadal zbieram plony z tamtych czasów.
I w tym miejscu ktoś może powiedzieć: Skoro mierzysz swoją wartość tym, jak jesteś ważny dla innych, to znaczy, że masz niskie poczucie wartości. Wiesz kto tak powie? Ten kto uważa, że cel uświęca środki, ten kto nagina swoje własne sumienie tłumacząc sobie dlaczego jest OK to, że zarabia pieniądze na cudzej krzywdzie. Narcyz albo nawet socjopata.
Poza miłością nie ma lepszego uczucia w życiu niż świadomość, że obcy ludzie dzięki Tobie mają lepsze życie.
Jeśli dochody są wynikiem tego, że ludzie Cię cenią, to wtedy Cię faktycznie szanują, a Twój stan posiadania nie ma żadnego wpływu na ich szacunek ani nie jest specjalnie z nim związany.
Na wspomnianym początku, zanim zacząłem myśleć poważnie o pieniądzach, 2 lata służyłem pomocą polskim przedsiębiorcom. Mając te kilkanaście lat byłem autentycznie szczęśliwy, że udało mi się zdobyć szacunek grupy ludzi, którą ja też szanowałem. Później się okazało, że w tej grupie byli ówcześni i dzisiejsi prezesi i dyrektorzy z wielu znanych Ci firm internetowych. Regularnie poznaję osoby, które mówią mi, że wychowali się na CzasNasE-Biznes.
Nie każę Ci przez 2 lata pomagać za darmo... chociaż historia moja i moich Klientów są dowodem na to, że na takim fundamencie buduje się trwałe biznesy.
Chcę abyś zauważył coś ważnego.
Szczęście i pieniądze mogą wynikać z dawania obiektywnej wartości ludziom, których lubisz i szanujesz
Nie musisz ani pracować z ludźmi, których nie szanujesz, ani robić rzeczy, za które siebie nie będziesz szanował.
Pieniądze powinny być WYNIKIEM SUKCESU, a NIE SUKCESEM. Jeśli pieniądze są dla Ciebie sukcesem, to poniesiesz porażkę jako człowiek. Im większy osiągniesz w ten sposób sukces, tym większa czeka Cię porażka.
Zatrzymajmy się dłużej przy pieniądzach.
Po 2 latach pomyślałem, że jednak mogę na moim newsletterze i blogu zarobić konkretne pieniądze. Założyłem więc firmę. W 1 roku prowadzenia biznesu zarobiłem na czysto (jako 20latek) więcej niż średnia krajowa, 2 lata później już grubo ponad 100 tysięcy i tak dalej.
Pół roku po założeniu firmy poderwałem dziewczynę, która później została moją żoną. Firma dawała mi ogromną pewność siebie. Nie dlatego, że miałem dużo pieniędzy. Zarabiałem wtedy jakieś 3-4 tysiące miesięcznie. Więcej niż średnia krajowa, ale nie byłem bogaty. Miałem jednak pomysł na siebie i wizję przyszłości. I to się Agnieszce spodobało.
Ale miałem dopiero 20 lat i jeszcze przez chwilę mieszkałem z rodzicami. Więc po co mi były duże pieniądze? 1000 zł miesięcznie w zupełności wystarczyłby mi na imprezy i przyjemności.
Po pierwsze, uwielbiałem to, że Agnieszka czuła się przy mnie bezpiecznie. I fizycznie i materialnie. Myślę, że nie ma lepszego uczucia dla faceta. Kobiety mogą się za Tobą oglądać, bo masz coś fajnego. Ale nie da się tego porównać z kobietą, która czuje się przy Tobie bezpieczna. Dopiero wtedy czujesz się prawdziwym facetem. To uczucie potrafi przebić tylko dziecko, które obdaruje Cię tym samym.
Jeśli jesteś kobietą, to pieniądze dają Ci poczucie niezależności. Być może chcesz być całkowicie niezależna i być pod względem zarobków równym partnerem dla męża. A może po prostu chcesz zarabiać tyle, aby móc wydawać na swoje sprawy tyle ile chcesz, bez poczucia, że zabierasz rodzinie albo musisz się o to prosić męża i równocześnie móc wspierać rodzinę.
Pomijając na chwilę ambicje związane z karierą - żeby kobieta, która jest inteligentna czuła się przy Tobie bezpieczna, albo żebyś jako kobieta mogła zaspokoić swoje zachcianki (w końcu na pewno on też to robi), to nie potrzeba bardzo dużych pieniędzy. Czasami nawet małe kilka tysięcy miesięcznie dodatkowej gotówki wystarczy.
Więc jeszcze raz. Po co mi były duże pieniądze?
Chciałem mieć FAJNE ŻYCIE. Ale dokładnie wiedziałem, jak to życie ma wyglądać.
Jeszcze jako 20-latek, wynająłem sobie ogromny apartament w kamienicy przy jednej z 2 najbardziej turystycznych ulic w Polsce - na Bohaterów Monte Cassino w Sopocie. W samym środku imprezy. Wychodząc z klatki wpadaliśmy wprost w tłum turystów i imprezowiczów. Chodziliśmy na kawę, na imprezy, na spacery, do kina. To było idealne życie dla młodej parki bez dziecka.
Gdy zaczynasz rozumieć, na czym polega życie...
Gdy jednak sprowadziliśmy na świat syna, nasza definicja FAJNEGO ŻYCIA się zmieniła.
Teraz chcieliśmy mieszkać w naszym, a nie wynajmowanym, mieszkaniu. Blisko naszych rodziców. W cichej dzielnicy, gdzie wracający o 3 w nocy na kolejkę studenci nie drą się na całe gardło. Gdzie można wyjść na spacer z wózkiem bez ryzyka przewrócenia go przez tłum turystów albo bez zaczepiania przez pijaków.
Chcieliśmy móc parkować samochód pod samym domem, a nie na parkingu Grand Hotelu, kilkaset metrów od apartamentu, bo w Sopocie zaparkować to cud.
Chciałem mieć biuro kilkaset metrów od mieszkania - na tyle daleko, aby móc się skupić na pracy, na tyle blisko aby codziennie przychodzić na obiad. Chciałem też już wtedy w wieku 23 lat odkładać na emeryturę i na dorosłość syna.
Moja definicja FAJNEGO ŻYCIA zmieniła się z IMPREZOWICZA na OJCA. I było nas stać na to pierwsze fajne życie i na to drugie fajne życie.
Muszę się przyznać, że wtedy, mając te dwadzieścia kilka lat, jeszcze nie do końca rozumiałem na czym polega mądre życie. Wtedy jeszcze mówiłem sobie, że chcę być "obrzydliwie bogaty", bo taką wizję budowały w mojej głowie moje autorytety. Szczerze wierzyłem, że to jest właściwa droga... chociaż ją nie kroczyłem - "za dużo" czasu poświęcałem na życie rodzinne, na robienie rzeczy wartościowych, aby móc osiągnąć "obrzydliwie bogactwo".
Dopiero lata później zrozumiałem, że...
Spektakularny sukces w jednej dziedzinie życia zazwyczaj ciągnie za sobą porażki w pozostałych dziedzinach.
Niektórzy ludzie, których szanowałem za sukcesy biznesowe, zostawiali za sobą zniszczonych ludzi - Klientów i własne rodziny.
Zarabiaj duże pieniądze. Zarabiaj duże pieniądze nie po to aby mieć, co Ci reklama i influencerzy (czyli nadal reklama) każe mieć. Zarabiaj duże pieniądze po to, aby żyć tak jak TY chcesz żyć. TY.
Mam Klientów, którzy zarabiają większe pieniądze niż ja korzystając z moich strategii, ale w innych branżach. Mimo iż mam wiedzę, jak ich biznesy działają, nie zmieniam branży. Ważniejsze jest dla mnie robienie biznesu, który lubię niż zarobienie więcej. Jeśli masz robić coś prawie codziennie przez kilkadziesiąt, warto aby było to coś, co lubisz. Życie jest za krótkie, aby robić biznes, którego nie lubisz, albo pracować z ludźmi, których nie lubisz.
Na codzień sprzedaję usługi IT, wiedzę i usługi doradcze. Ale zanim sprzedam, UCZĘ, ZMIENIAM śWIATOPOGLĄDY, POMAGAM. I tylko dlatego, że robię te 3 rzeczy skutecznie, gdy już sprzedaję, zyskuję Klientów na lata.
NIE chcę mieć Klientów, którym nie pomagam. Czuję się wtedy niekomfortowo. Ich nicnierobienie traktuję jak swoją porażkę. Znam ludzi, którym to nie przeszkadza i im jest łatwiej zarabiać, bo wszystko co legalne uważają za moralne. Mnie wychowano inaczej i trzymam się swoich wartości.
Dlatego zanim pozwolę Ci dzisiaj kupić mój kurs dotyczący budowania e-biznesu, który pozwoli i pomoże Ci:
- odzyskać czas, który pochłania Twój obecny biznes,
- odzyskać radość z robienia biznesu, a nie tylko z jego owoców,
- zbudować życie marzeń,
Chcę mieć pewność, że jesteś jednym z nas. że pieniądze nie będą dla Ciebie sukcesem. że pieniądze będą dla Ciebie nagrodą.
Jest to bardzo ważne, bo później będziemy już mówić o zarabianiu, o wynikach. Będziemy mierzyć skuteczność Twoich działań pieniędzmi, które zarobiłeś. Ale pieniądze to tylko miernik, nie cel.
Gdy wsiadasz do samochodu, aby zawieźć rodzinę na przykład nad morze to Twoim celem NIE powinna być średnia 90km/h na całej trasie - nawet jeśli się spieszysz. Twoim celem powinno być dojechać tam bezpiecznie. średnia powie Ci tylko, kiedy będziesz i czy zdążysz na kolację.
Analogia z samochodem ma w sobie wiele mądrości. Pomyśl tylko. Twój samochód może jechać pewnie z prędkością 200 km/h. Ale gdy wieziesz rodzinę, to nie wyciskasz z niego ile się da. Nawet jadąc autostradą bez ograniczeń prędkości większość ludzi nie ciśnie pedału do podłogi.
Jadąc samochodem rozumiesz, że możesz mieć więcej (na liczniku), ale przez to możesz stracić coś bardzo wartościowego. Dążenie do sukcesu finansowego niczym się nie różni. Możesz mieć zawsze więcej. Pytanie co ryzykujesz.
Zanim przejdziesz dalej, zanim powiem Ci, jak pomogę Ci zbudować e-biznes, o którym zawsze marzyłeś, zanim kupisz kurs. Daj sobie chwilę i...
Nie kupuj kursu, póki nie odpowiesz sobie na te pytania. Nie chcę mieć Klientów, którzy idą za kasą. Kasa jest MNIEJ ważna niż bycie wartościowym człowiekiem.